W tym roku kryzys branży budowlanej raczej nie grozi, czego obawia się wielu przedsiębiorców. Optymizmem mogą napawać dane Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego dotyczące pozwoleń na budowę.
Wprawdzie pozwolenie nie jest równoznaczne z rozpoczęciem inwestycji. Jednak nie tylko firmy wykonawcze, ale również producenci materiałów budowlanych i wyposażeniowych śledzą tę statystykę, bo mówi o koniunkturze w branży. Jakie są prognozy? Główny inspektor nadzoru budowlanego Robert Dziwiński poinformował we wtorek, że w 2011 r. wydano ponad 221 tys. pozwoleń na budowę, czyli o 2 proc. więcej niż rok wcześniej. Wprawdzie zmniejszyła się liczba objętych tymi pozwoleniami obiektów – z blisko 246 tys. do 242,7 tys. Dziwiński uważa jednak, że branża tego nie odczuje. – Budownictwo ani nie przyspieszyło, ani nie zwolniło. Idzie równym, miarowym krokiem – ocenia Dziwiński.
Dodajmy, że – według GUS – budownictwo wygląda kwitnąco na tle innych gałęzi przemysłu. W 2011 r. produkcja przemysłowa wzrosła o 7,7 proc. w skali roku, produkcja budowlano-montażowa zaś wystrzeliła w górę aż o 16,3 proc.
Prof. Zofia Bolkowska z warszawskiej Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa zwraca jednak uwagę, że dwucyfrowy wzrost dotyczy wartości zrealizowanych robót. Zawdzięczamy go m.in. dużym inwestycjom infrastrukturalnym związanym z tegoroczną imprezą piłkarską Euro 2012. Ponadto budowlańcom sprzyjała w ubiegłym roku aura. Ale również prof. Bolkowska jest optymistką. – Ponieważ wiele inwestycji będzie w tym roku kontynuowanych, spodziewam się 8-proc. wzrostu w budownictwie – prognozuje ta specjalistka.
Siłą napędzającą budownictwo najpewniej pozostaną różnego rodzaju inwestycje infrastrukturalne. Co prawda w ubiegłym roku wydano pozwolenia na budowę niespełna 8 tys. obiektów infrastruktury transportu (dróg, mostów, torów, dworców), a rok wcześniej było ich prawie 8,5 tys. Pamiętajmy jednak, że od czterech lat dla inwestycji drogowych oprócz pozwoleń na budowę są wydawane również zezwolenia na realizację. Po zsumowaniu jednych i drugich okazało się, że liczba objętych nimi obiektów wzrosła z blisko 11,5 tys. do 12,4 tys.
Ubiegły rok okazał się też rekordowy pod względem liczby pozwoleń na budowę rurociągów, linii telekomunikacyjnych i elektroenergetycznych – blisko 36,5 tys. obiektów (wzrost o 5 proc.). Cieszyć może także wzrost pozwoleń na budowę obiektów przemysłowych i magazynów oraz gospodarczo-inwentarskich. – Widać, że dopłaty unijne poprawiły sytuację finansową rolników – komentuje Dziwiński.
Niepokoić mogą za to dane o pozwoleniach na budowę budynków mieszkalnych. Według GUNB w budownictwie mieszkaniowym wielorodzinnym liczba pozwoleń praktycznie się nie zmieniła (ok. 3 tys.). Sęk w tym, że w 2010 r. objęły one przeszło 13,4 tys. budynków, a w ubiegłym roku – tylko nieco ponad 6 tys. Oczywiście blok blokowi nierówny. Nieco więcej światła rzucają dane GUS, z których wynika, że w 2011 r. deweloperzy uzyskali pozwolenia na budowę ok. 81,8 tys. mieszkań, czyli niemal o jedną piątą więcej niż rok wcześniej. Wynikałoby z tego, że wprawdzie bloków powstanie mniej, ale będą one większe. Niestety, wygląda na to, że zmalała aktywność inwestorów budujących domy jednorodzinne. Uzyskali oni bowiem pozwolenia na budowę 101,2 tys. takich domów, podczas gdy rok wcześniej – ponad 101,7 tys. Nie jest to więc duży spadek. Ponadto drugie półrocze przyniosło duży wzrost liczby pozwoleń w porównaniu z początkiem roku.
Tymczasem wśród przedsiębiorców budowlanych przeważają pesymiści, którzy przyszłość swoich firm widzą w czarnych kolorach. Według GUS grudzień był najgorszy pod tym względem w ostatnich siedmiu latach. Równie złe nastroje panowały na początku poprzedniej dekady, gdy budownictwo dotknął kryzys. – Może powodem tego pesymizmu jest spadek marż? – zastanawia się Dziwiński. – Nic nie uzasadnia tak dużego odsetka pesymistów – uważa prof. Bolkowska. Przyznaje jednak, że przedsiębiorców może dołować niepewność związana z ogólną sytuacją gospodarczą.
Główny analityk rynku budowlanego firmy badawczej PMR Bartłomiej Sosna ocenia, że w najbliższych latach zmaleje znaczenie inwestycji drogowych dla branży budowlanej. Jej głównym motorem napędowym staną się inwestycje w przemyśle, zwłaszcza w energetyce.
A jak perspektywy budownictwa oceniają inwestorzy giełdowi? Wygląda na to, że lepiej. Wprawdzie w 2011 r. indeks WIG-Budownictwo stracił blisko 55 proc. Jednak od początku tego roku zyskał już ponad 15 proc. wobec niespełna 10-proc. zwyżki na całym parkiecie.
Źródło: www.gazeta.pl